Ten wpis będzie słodko-gorzki. Jak szczurza starość – kiedy radość, płynąca z obecności tych zwierząt, przeplata się z ich chorobami i trudnymi decyzjami. Na zdjęciach Mia i Krzysiu, moje dwa kochane dziadki.
Krzysiu – czarny kapturek. Najzwyklejsze umaszczenie, najbardziej niezwykły szczur. Dożył wieku 2 lat, 5-ciu miesięcy i 3 tygodni. Walczyliśmy z zapaleniem płuc ponad miesiąc. Kiedy już żadne leki nie pomagały a stan Krzysia się pogarszał, nie mogłam bezczynnie patrzeć na jego cierpienie. Zasnął spokojnie w lecznicy, a moje serce pękło na milion kawałków :( Mimo bólu i tęsknoty cieszę się, że trafił do mnie, że mogłam być jego człowiekiem, że mnie pokochał a ja jego… Teraz już nie cierpi mój mały Bohater [*]
Mia – biała kulka dumbo, vel. miś polarny, pseudonim „Terminator”. Urodzona w noc Bożego Narodzenia w 2009 roku ma w tej chwili 2 lata, 8 miesięcy i 1 dzień. Przed jej drugimi urodzinami leczyliśmy ropień na policzku: najpierw w ogóle miało nie być zabiegu z powodu wysokiego ryzyka – zabieg był i się udał, a potem ropień miał się odnawiać – udało się go zwalczyć na dobre. Potem guzy – wycinanie, infekcje dróg oddechowych – antybiotyki, odcisk na łapce – smarowanie. W sumie wycięto jej już z 9 guzów. Niestety jeden (dwukrotnie już wycinany) znowu odrasta na szyi a kolejny rośnie na boczku. Poza tym się roztyła przy dokarmianiu Krzysia, więc próbujemy temu zaradzić. Tyle chorób, tyle zabiegów, a nadal dopisuje jej humor i radzi sobie ładnie z chodzeniem. Na starość zrobił się z niej pieszczoch – nie pogardzi ludzkim kolanem i głaskaniem, pulsuje wtedy oczami i zgrzyta zębami.